Trzy akcje ratunkowe, jeden turysta nie żyje
TOPR podało w piątek, że zgłoszenie od potrzebującego pomocy turysty dotarło przed południem za pośrednictwem numeru alarmowego 112. Niestety nie udało się z nim nawiązać bezpośredniego kontaktu. Z informacji przekazanych przez dyspozytora wynikało, że mężczyzna prawdopodobnie wyruszył z Hali Kondratowej w kierunku Giewontu, był wyczerpany i zmarznięty.
Na poszukiwania wyruszyły dwa zespoły ratowników – jeden od strony Doliny Kondratowej, drugi od Doliny Małej Łąki. W akcji uczestniczył również operator drona, który przeszukiwał okolice Kopy Kondrackiej. Po godz. 14 dwójka ratowników natrafiła na żółtym szlaku, między Przełęczą Kondracką a Kopą Kondracką, na nieprzytomnego mężczyznę ubranego jedynie w lekki strój biegowy. Natychmiast przystąpiono do resuscytacji, a z centrali wyruszyły kolejne zespoły ze specjalistycznym sprzętem.
Na miejscu utworzono punkt cieplny, gdzie podjęto zaawansowane działania medyczne. Tuż po godz. 18 rozpoczęto transport poszkodowanego w noszach – jednocześnie prowadząc zabiegi resuscytacyjne – najpierw do Polany Kondratowej, a następnie terenową karetką TOPR na lądowisko przy szpitalu w Zakopanem. Tam turystę przejęła załoga śmigłowca LPR. Niestety, mimo długiej reanimacji, nie udało się go uratować.
W międzyczasie ratownicy odebrali kolejne dwa wezwania. Najpierw cztery turystki utknęły pod Przełęczą Krzyżne, a następnie zgłoszono pomoc dla dwóch turystów, którzy zeszli ze szlaku w rejonie Małego Koziego Wierchu. Obie grupy zostały bezpiecznie sprowadzone po zmroku do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
Ratownicy apelują o rozwagę przy planowaniu górskich wycieczek. "Podejmowanie wyjść w wyższe partie Tatr w złych warunkach pogodowych może oznaczać długie oczekiwanie na pomoc. Wiatr, opady deszczu i śniegu bardzo szybko prowadzą do wychłodzenia organizmu i hipotermii, co miało tragiczne konsekwencje w przypadku akcji na Kopie Kondrackiej" – przypominają ratownicy.
Szymon Bafia (PAP)
szb/ jann/
